Czemu akurat musieli ją tak potraktować? Nie miała nic oprócz swoich torb. Gdyby zgłodniała musiałaby żebrać, bo nawet jednego dolara nie miała przy sobie. Pomyślała nad tym, by poszukać swojej byłej rodziny, lecz dziwnie się czuła wracając po tylu latach do domu, ponieważ nie ma się gdzie podziać. Ale, to w końcu ich wina, że Delly wylądowała na ulicy. Najchętniej zabiłaby się, bo nie miała siły, by dalej żyć. Nagle z sierocińca wybiegł Josh. Był smutny, chyba nikt w takim stanie go nie widział. Rzucił się na przyjaciółkę i mocno ją uściskał.
Przez ciało Rydel przeszedł dreszcz, przyjemności pomieszany z cierpieniem. Czemu akurat jej życie musiało być takie niezdarne? Czuła się jakby szczęście opuściło ją, zabierając ze sobą wszystko, co ważne dla człowieka. Czuła się jakby była samiutka na pustyni, nie mając ze sobą nawet butelki wody. Ale to uczucia czynią nas ludźmi, nieważne ile będziemy cierpieć, i tylko one kształtują naszą psychikę, tworząc w naszej głowie obraz przedstawiający szare realia świata.
Jako ignoranci takich przypadków, nie możemy określić, co czuje taka osoba, gdy kolejny raz ktoś ją zrani. Ludzie jak Rydel mogą sobie tylko wyobrazić szczęśliwą rodzinę, chociaż nie do końca, ponieważ nigdy nie zaznali rodzinnego ciepła.
Z oczu dziewczyny polały się kolejne gorzkie łzy, które wyznaczały swoją drogę na policzku Rydel, pozostawiając na nim mokre ślady. Czuła jakby jej serce zostało przebite ostrym kolcem róży, która miała być miłą niespodzianką. Jednak miła ona była tylko przez chwilę, ponieważ następne smutne wydarzenie popsuło wszystko, co dotychczas zbudowała własnymi rękoma. Cały sens i to, co już ułożyła w życiu, zostało stracone, jakby była to nic niewarta praca. Jednak było to, coś nad czym będzie trzeba pracować następne kilkanaście lat, ponieważ życia nie można odbudować z dnia na dzień.
W pewnej chwili za Joshem wybiegła ich wychowawczyni -Pani Kate. Odciągnęła chłopaka od Delly, a ta odsunęła się i z oczami wypełnionymi łzami zaczęła biec przed siebie. Miała myśli samobójcze, jednak wolała żyć. Tyle przeżyła, że nie chciała teraz tego cierpienia zapomnieć i tak po prostu iść w lepsze życie. Walczyła, by dobrze było jej tutaj -na ziemi. Jednak chyba nigdy nie będzie jej dany spokój na ludzkiej planecie. Bóg potrzebuje następnego anioła z piękną, złotą duszą. Chciał ją mieć przy sobie odciągając ją od codziennych zajęć i niszcząc to, co dotychczas zbudowała. Chciał ją przekonać, że ziemia nie jest dla niej, że powinna dołączyć do swoich bliskich i, co najważniejsze- do Pana swojego życia.
Nagle za nią stanął Josh, który patrzył na Rydel swoimi pięknymi oczami, przepełnionymi bólem i żalem. Za nimi biegła Pani Kate, która chciała zatrzymać siedemnastolatka w sierocińcu. Jednak on nie chciał, żyć bez swojej najlepszej przyjaciółki. Bez niej dom samotnych dzieci znów będzie ponury, przepełniony smutkiem chorych dzieci. To Rydel dawała im nadzieję na lepsze życie. Ona potrafiła doprowadzić dzieci do śmiechu, od gorzkich łez do uroczego uśmiechu. Wsiedli do żółtego auta, które stało obok nich. Taksówkarza nie było, więc za kierownicę usiadła niedoświadczona w tym Delly. Przekręciła kluczyk w stacyjce i nacisnęła pedał gazu. Co za debil zostawia kluczyki w aucie? pomyślała.
Odjechali z piskiem opon, ocierając się o ściany budynków przy każdym zakręcie. W pewnej chwili Josh zmienił bieg, a auto momentalnie zwolniło. Serce Rydel wróciło z powrotem na swoje miejsce, zaczynając normalne bicie. Chcieli uciec od otaczającego ich świata i zanurzyć się we własnych marzeniach. Byli przyjaciółmi, których bardzo trudno było rozdzielić. Byli razem zawsze i na zawsze.
Zatrzymali auto na poboczu przy jakimś lesie. Nie było bezpiecznie tam wchodzić jednak zaryzykowali. Szli bez słowa po leśnej ściółce, rozglądając się na różne strony. Nie chcieli być zjedzeni przez jakiegoś dzikiego zwierza, lub zamordowani, przez seryjnego mordercę. Teraz mogli obawiać się wszystkiego.
W pewnej chwili Rydel złapała dłoń przyjaciela i mocną ją ścisnęła. Josh jednak nie był zdziwiony gestem dziewczyny i otulił ją ramieniem. Nagle w oddali zobaczyli małą chatkę, jednak nie była ona zbyt dobrze widziana. Szli w jej kierunku, myśląc, ze miejsce już jest dawno opuszczone. Jednak, gdy byli już pod samymi drzwi okazało się, co innego. Z chaty wyszła starsza kobieta, trzymająca się o lasce. Przyjaciele byli przestraszeni, tak, że mieli ochotę już stamtąd uciec, jednak pogoda mówiła co innego. Była zdziwiona widząc nastolatków na progu swojego domu. Mieszkała na odludziu i nie spodziewała się gości.
- Dzień dobry, moglibyśmy się u Pani schronić, ponieważ nie mamy już .. domu..- przywitała się i cichutko sprostowała babulce sprawę. Kobieta najwidoczniej była zdziwiona, jednak otworzyła szerzej drzwi i pozwoliła młodym wejść do środka. W tym samym momencie z nieba polał się mocny deszcz. Jego krople obijały się o drewniany dach chatki, który powoli zaczął, w niektórych miejscach przeciekać.
- Cholera!- kobieta mruknęła pod nosem i zaczęła rozkładać na podłodze wiaderka i szklanki. Robiła to powoli, ponieważ jej stan fizyczny już na to nie pozwalał. Mimo takiego stanu chaty, było w niej ciepło, ponieważ kominek został już rozpalony. Josh postanowił pomóc staruszce i zaczął rozkładać metalowe, stare garnki tam gdzie woda najbardziej ciekła.
W domu nie panował zbyt bogaty wystrój. Meble były stare, niektóre nawet połamane. Ściany i podłoga były zakryte dębowymi deskami, w niektórych miejscach nawet rosły na nich mchy i inne roślinności leśne. Szyby były popękane i brudne, tak bardzo, że nic nie było przez nie widać. Nagle koło nogi Rydel pojawił się czarno-biały kotek, który ocierał się o nogę dziewczyny. Blondynka widząc przesłodkiego zwierzaka od razu wzięła go na ręce i zaczęła głaskać. Josh po zakończonej pracy, także zaczął głaskać kociaka.
- Chcecie coś do picia lub jedzenia? -zapytała swoim zachrypniętym głosem kobieta. Trzymała w ręku malutki, metalowy garnczek, który od spodu był już bardzo przypalony. Rydel podała zwierzę Joshowi i pomogła staruszce w przygotowaniu kolacji. Chwilę później na mały stół, została położona miska z jajecznicą i trzy talerze. Wszyscy zasiedli do stołu i zaczęli konsumować posiłek.
Gdy skończyli jeść, postanowili trochę porozmawiać ze staruszką. Jet ona tutaj sama i pewnie do nikogo sie nie odzywa. Mogli zrozumieć kobietę i, co ona czuje, gdy jej jedynym przyjacielem i żywą istotą jest kot. Tylko, że Rydel miała Josha i na odwrót, a babunia nie miała nikogo. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, poruszali tematy te łatwe, jak i te ciężkie i intymne.
- Na jak długo chcecie się u mnie zatrzymać?- zapytała Pani Jenny -bo tak miała na imię.
- Przynajmniej jedną noc.. - odpowiedział Josh. Oby dwoje byli dozgonnie wdzięczni staruszce, za okazaną pomoc. Kobieta zaczęła coś majstrować przy jednym z mebli. Chwile później podała dziewczynie pościel i wskazała miejsce na którym mieli spać. Mimo, że łóżko nie było zbyt nowe, to i tak dziękowali Pani Jenny za schronienie. Rydel rozścieliła łóżko i położyła się spać. Ekran jej telefonu wskazywał już godzinę 23, a jedyne co było słychać to szum drzew i hukanie sowy. Josh położył się obok przyjaciółki i mocno się w nią wtulił. Przez ciało Delly znów przeszedł przyjemny dreszcz. Nagle usta brlondynki znalazły się na wargach przyjaciela. Stało się to dość niespodziewanie, nie to miała w planach. Jednak całus był bardzo namiętny i czuły. Przez ciała nastolatków przeszły dwa dreszcze przyjemności. Chłopak był zdziwiony gestem przyjaciółki, jednak odwzajemnił pocałunek.
- Jaaa.. ja.. przepraszam ... -wymamrotała odsuwając się od przyjaciela
~*~
Obudziły go promienie słoneczne, które przedzierały się do mieszkania przez brudne okno. Obrócił się na drugą stronę i przyłożył ciepłą poduszkę do swojej twarzy. Jednak nie dane mu było jeszcze spać, ponieważ hałas dochodzący z kuchni mu na to nie pozwalał. Wstał z kanapy i założył na swoje nogi spodnie, które podniósł z podłogi. Przeczesał włosy ręką i z odkrytą klatą udał się do kuchni. Zastał tam Charlotte, która najprawdopodobniej próbowała zrobić śniadanie. Spojrzała na niego i opuściła łyżkę, którą miała w ręku. Riker zaśmiał się i podniósł narzędzie. Dziewczyna pięknie się uśmiechnęła i powróciła do swojego narzędzia. Blondyn postanowił usiąść i popatrzeć na dziewczynę. Charlotte jest zgrabna i bardzo często chłopcy oglądają się za nią na ulicy czy gdziekolwiek.
Dziewczyna była odziana w bieliznę i za dużą koszulkę. Mimo, że ubranie sięgało jej prawie do kolan to i tak przy schylaniu, pokazywała swoją najbardziej atrakcyjną częśc ciała.
-Czemu nie jesteś ubrana? - zapytał Riker przerywając ciszę.
-Bo nie mam ciuchów przecież. - wyjaśniła. W pewnym momencie Riker podszedł do szafy i wyciągnął z niej za małe rurki i dwie dosyć ładne koszulki. Podał ubranie dziewczynie, jednak jedną koszulkę zabrał i włożył na swój umięśniony tors.
Charlotte skończyła gotować, wyłączając palnik. Poszła do łazienki, by się przebrać. Po kilku chwilach wyszła z wc i udała się znów do kuchni. Jednak talerze z jajecznicą zostały już porozkładane przez Rikera. Zasiedli do śniadania, zajadając się jajkiem.
-Idziesz do domu po ciuchy, czy jedziemy na zakupy?-spytał dziewczynę. Nie znał jej jednak postanowił si ę o to zapytać. Charlotte najwidoczniej zamurowało. Nie odpowiadała przez kilka minut.
* * * * * * * * * * * * * * *
Hej. Jest i rozdział. Przepraszam, że nie było go tak długo, jednak nie miałam internetu, a już dawno by był.
Przepraszam, że rozdział taki krótki i nijaki, ale piszę go na szybko. Jeśli są jakieś błędy to przepraszam.
To na tyle. Nastepny rozdział napisze dla Was Vercia. Piosenka :
i paa <3
CZYTASZ= KOMENTUJESZ
zajebisty <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Awards! Więcej informacji tutaj: http://say-you-stay.blogspot.com/2013/08/liebster-awards.html .
OdpowiedzUsuńGratuluję! <3
Super <3
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział. Czekam a rozdziału nie ma
OdpowiedzUsuń