piątek, 4 października 2013

005.- Never giving up ...

~*~

      Leżała na dość niewygodnym, szpitalnym łóżku. Była podłączona do najróżniejszych aparatur, które wydawały dziwne dźwięki. Jej czoło było mokre, od potu. Widocznie choroba męczyła dziewczynkę. Jej czerwoną i rozpaloną twarz okalały blond włosy, które także, jak czoło Rydel były mokre. Co chwila do łóżka nastolatki podchodziły pielęgniarki, które coś spisywały, albo wymieniały kroplówkę. Stormie widząc jak jej córka cierpii, nie mogła być spokojna i sam widok płaczącego dziecka przeprawiał ją o ból. Niekiedy w szpitalu pojawiał się Mark-ojciec chorej dziewczynki, jednak on nie pokazywał skruchy i współczucia. Gdyby można było cofnąć czas i zmienić dotychczasowy los....

     -Stormie, chodź do domu. Nie ma sensu byś tu tak stała i patrzyła na nią. I tak jej stan się nie poprawi. -przekonywał żonę. Ostatnie pieniądze jakie miał w portfelu wydawał na obiady dla reszty dzieci. Rydel potrzebowała natychmiast bardzo drogich leków, które pomogły by jej. Jednak Lynchów nie stać było na tak duży wydatek, a nikt nie chciał ich wspomóc finansowo.
       -Ona wyzdrowieje, ja nie idę do domu.. -mówiła zapłakana kobieta. Nie chciała opuścić córki w potrzebie.
       -Ty tego nie widzisz? Ona umiera! Chodź do domu i zajmij się Rockym, Rikerem, Rylandem, Rossem. Oni Ciebie potrzebują, a nie Rydel! Rozumiesz? -Popatrzył Stormie prosto w jej mokre od płaczu oczy. Kobieta pokręciła głową na "nie" i usiadła spowrotem na krześle. Między małżeństwem panowała grobowa cisza, w której słychać tylko było aparatury..
    Mark kilka razy nabierał powietrza i otwierał usta, tak jakby chciał coś powiedzieć, jednak po chwili rezygnował. Ponowił ruch kilka razy, lecz dopiero po kilku minutach zebrał się w sobie i powiedział, to co miał na myśli. Wiedział, ze to zaboli jego małżonkę, jednak z jego perspektywy nie widział innego wyjścia z sytuacji.
     -Zrzeknijmy sie Rydel... -powiedział na jednym tchu i patrzył bez celu w podłogę, zerkając co jakiś czas na reakcje Stormie.

     Słowa wypowiedziane przez mężczyzne, dobiły blondynkę doszczędnie. Nie dość, ze jej jedyna córka walczy o życie to jeszcze jej mąż chce pozbyć się problemu i wydatku. O nie, nigdy nie wyprze się swojego dziecka. Kochała wszystkie swoje skarby i nie wyobrazała by sobie życia bez choćby jednego z nich.

     -Co?! Nigdy!-krzyknęła na swojego męża. -Najlepiej stąd wyjdź ! -dodała.
     -Stormie, zrozum to, że jak ją oddamy, znajdzie się ktoś kto zapłaci jej za leczenie i możliwe, ze będzie zdrowa. Chyba chcesz jej szczęścia, prawda? - dalej upierał na swoim. Gdy jego małżonka nie odpowiedziała mu, wstał i nerwowo krzyknął :
       -Jeśli nie zrzekniesz się Rydel, nawet nie wracaj do domu!- obrócił się i wyszedł ze szpitala. Zaraz za nim wybiegła Stormie, ktora był zmuszona podjąć decyzję. Rydel zostaje sama ..

*   *   *   *   *   *   *   *   *   *   *   *   *   *    *




     Riker razem z Charlotte udali się w stronę samochodu. Kiedy oboje już do niego wsiedli, Riker przekręcił kluczyk w stacyjce.
      - Czekaj...- Powiedziała w pewnej chwili. -Może pojedziemy do Mnie po ubrania? Po co masz na Mnie wydawać kasę..? - Popatrzyła na blondyna.
      - Przecież to nie problem - Odparł z uśmiechem. - Ale jak wolisz - Dodał wzruszając ramionami. Ruszył z piskiem opon. Dziewczyna co jakiś czas mówiła mu w którą stronę ma skręcić, oraz ile jeszcze jechać. W pewnym momencie Charlotte zaczęła ciężko oddychać i nerwowo się rozglądać.
      - Coś nie tak? - Zapytał zwalniając odrobinę. Dziewczyna unikała jego wzroku. Patrzyła się prosto. Bardzo bała się spotkania z rodzicami ale głupio jej było wyciągać od niego pieniądze...
       Jechali tak jeszcze przez dziesięć minut. Po chwili Charlotte oznajmiła ,że są na miejscu. Oboje wysiedli z samochodu. Zestresowana dziewczyna zaczęła bawić się swoimi włosami. W głowie zaczęła obmyślać jak dostać się do domu tak aby rodzice jej nie zauważyli. Bała się zobaczyć z nimi twarzą w twarz... Jej żołądek ściskało to nie miłe uczucie strachu i niepewności. W końcu doszli pod drzwi jej domu. Był dość zaniedbany, a w ogrodzie rosła wysoka , dawno nie koszona trawa. Charlotte złapała za klamkę i głęboko westchnęła.
     - Pójdę z Tobą. - Powiedział blondyn z uśmiechem.
     - N... Nie... Ja... Ja wole iść sama... -Zająkała się. Blondyn kiwnął głową. Usiadł na starej , spróchniałej ławce przed domem i zaczął grzebać coś w telefonie.

~*~

      Cicho, na palcach skradła się do swojego rodzinnego domu. Mimo, że przezyła tu połowę swojego życia, to i tak nie czuła się w nim bezpieczna. Nie ufała temu miejscu, jak i rodzicom, których teraz najbardziej się obawiała. Wkradła się do swojego pokoju i wyjęła z szafy dużą torbę, spakowała do niej kilka najwazniejszych i najładniejszych ubrań. Tak samo cicho wyszła z pokoju i już miała opuszczać dom , gdy dostała czymś bardzo twardym w tył głowy. Syknęła z bólu i bezwładnie zsunęła się na zimną i brudną podłogę. Obok niej leżały kawałki rozbitego szkła,a  w oddali słyszała śmiech swoich rodziców. Cicho wyjakala "Riker chodź po nie", roniła kilka łez i zamknęła oczy na dobre.


~~~~~~~~~~~~~~


SIEMA
Um rozdział pisałam na współkę z Veroniką. Mało opisów i taki nijaki, bo nie mam czasu na pisanie, a zwłaszcza gdy kończę lekcje o godzinie 16, a później się uczę. Weekendy mam także zawalone, więc nie mam czasu, tak samo Veronika. Jednak postaramy się dodawać często rozdziały :) To dziękujemy i pozdrawiamy ;*
pa ;*
 

3 komentarze:

  1. Super rozdział, czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna akcja!!!

    UWAGA #R5ers!

    W niedziele (20.10) o godzinie 18.00 na twitterze odbędzie się kolejna akacja #R5ComeToPoland. Musimy się sprężać, bo 23 października mają być wybrane państwa do trasy koncertowej w przyszłym roku, a my MUSIMY być wśród nich! Proszę, zachęcacie innych do tego spamu, podawajcie dalej, piszcie o tej akcji na tt albo blogach, SPAMUJCIE. Akcja musi się udać, to jest nasza szansa! Do dzieła! Liczę na was #R5family!

    Ps. Piszcie o tej akcji na swoich blogach, tt, fb wszędzie gdzie się tylko da.Wiem, że to już kolejna taka akcja, ale musi nam się udać ściągnąć ich do Polski, a mamy już niewiele czasu, więc musimy dać z siebie więcej niż dotychczas. Niech to będzie największy i najdłuższy spam. Spamujmy jak najdłużej. Wierze w nas!

    Mój blog: http://rauraihateyoubutsomethingdrawsmetoyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra!!! Ciekawosc mnie zzera co bedzie z charlotte ;* czekam na naxt

    OdpowiedzUsuń